Życie zaczyna się po 40? Nie, po 50!
Mówią, że życie zaczyna się po 40. A powinno zaczynać się w dniu urodzin. I niby trwa od pierwszego okrzyku po opuszczeniu brzucha mamy, ale jednak od samego początku nie do końca świadomie. Bo mija jakby we śnie, czy może lepiej we mgle (?). Jest ciekawie, inspirująco nawet, ale czegoś brakuje. I właśnie wtedy przychodzi ten czas. Przełom, często wyznaczony przez okrągłe urodziny. Bo ta liczba – 40, 50 – zmusza do refleksji. Człowiek siada i myśli i dochodzi do przełomowych wniosków. Dlatego dla wielu właśnie życie zaczyna się po 40, a to jeszcze pełniejsze po…50.
Brak czasu, brak przemyśleć
Do pewnych rzeczy trzeba zwyczajnie dorosnąć. Nie da się inaczej. Czas robi swoje, uczy nas i doświadcza, pozostawia po sobie ślad. I to się liczy.
Z jednej strony przynosi nam nieco pokory, z drugiej szaleństwa. Czujemy, że życie mija, dlatego nie ma na co czekać, trzeba żyć po postu. Bo jest później niż nam się wydaje.
Żyć świadomiej
Niektórych stwierdzenie, że życie zaczyna się dopiero w jakimś tam wieku mocno irytuje. Bo to tak jakby odmawiać sobie prawa do funkcjonowania wcześniej, zanim osiągniemy wskazany wiek. A to nie tak. Nie w tym rzecz.
Życie oczywiście twa od początku, od dnia narodzin, jednak zaczyna się później, bo dopiero z czasem…uczymy się, jak żyć.
I ta zmiana wynika właśnie z naszej wyższej świadomości, wiedzy i mądrości.
Zaczynamy żyć, bo:
- bardziej szanujemy życie,
- wiemy, że kiedyś nasze bycie się skończy, dlatego nie warto odkładać ciągle przyjemności i po prostu pewnych decyzji na później,
- życie jest naprawdę piękne,
- daje mnóstwo możliwości,
- zawsze się zmienia,
- nawet najgorszy czas w końcu się kończy,
- liczą się ludzie i relacje.
W końcu jesteś panią swojego życia
Jak to jest, że życie ma się zaczynać po 40, a te jeszcze bardziej świadome i zwariowane po 50?
Wszystko za sprawą połączenia trzech czynników – odwagi, asertywności i miłości do świata i siebie.
Masz odwagę żyć po swojemu, tak jak zawsze pragnęłaś, ale coś Cię blokowało.
Nauczyłaś się asertywności, potrafisz powiedzieć “nie” i już nie czujesz z tego powodu wyrzutów sumienia. I chyba najważniejsza kwestia na koniec, dzięki której dwie pozostałe były możliwe – miłość do siebie.
Pokochanie siebie i zaakceptowanie w pełni zmienia wszystko. Stawia Cię w pozycji wygranej. Daje Ci moc i pewność siebie.
Szkoda, że nie można tego mieć wcześniej, ale niestety większość osób dopiero po czasie zyskuje wiedzę tajemną. I właśnie ona – ta świadomość – sprawia, że życie zaczyna się po 40, a to bardziej świadome po 50.