Lęk przed starością…Nie zestarzeję się i już!
Przez lata żyjemy tak, jakby wizja sędziwego wieku nas nie dotyczyła. Patrzymy w przyszłość i widzimy mnóstwo czasu do wykorzystania. Czujemy się nieśmiertelne. Jak boginie, którym nic nie jest w stanie zagrozić. Wraz z wiekiem zmienia się jednak nasza percepcja i wraz z nią definicja “starości”. Jako dzieci widzimy w osobach po 30. poważne osoby. Gdy kończymy trzydziestkę, spoglądamy na ten wiek inaczej, śmiejąc się z wcześniejszych wyobrażeń. Nawet się nie obracamy, a zdmuchujemy tort z 40-tką. Jak to? To już? Przecież jesteśmy jeszcze młode! Bardzo szybko dodajemy, że wiek to tylko liczba. Liczy się stan ducha… Mijają jednak kolejne lata i nagle dopada nas refleksja...ile mi jeszcze zostało, wraz z nią uporczywy lęk przed starością. Z czego on wynika i z czym się wiąże? I czy da się go pokonać?
Lęk przed starością, lękiem przed przemijaniem
Nic nie trwa wieczne. Jedyne, co jest pewne to zmiana– można stwierdzić filozoficznie.
To, jak wyglądasz teraz, ma niewiele wspólnego z tym, jak wyglądałaś 20 lat temu. Zmieniasz się. Dla jednych to powód do satysfakcji, wszak każdy mijający rok to dar i nie każdemu było dane przeżyć go razem z nami….dla innych powód do niepokoju. Niewiele osób potrafi spojrzeć na rzeczywistość w taki sposób. Dla wielu zmieniający się wygląd to powód do niepokoju i strachu.
Oprócz zmian w wyglądzie, zmieniamy się jako ludzie: dojrzewamy. Zaczynamy dystansować się do tego, jakie byłyśmy wcześniej. Czasami nie rozumiemy decyzji z przeszłości, wyrzucamy sobie naiwność i głupotę. Zyskujemy większy dystans i czujemy się mądrzejsze. I czujemy, że teraz po prostu bardziej się lubimy…
W tak zwanym między czasie obserwujemy, jak rosną nasze dzieci (o ile je mamy), i jak starzeją się rodzice. Chodzimy na pogrzeby bliskich osób, nie dowierzając, że żyły tak krótko…
Spoglądamy jak jeszcze jakiś czas temu nieporadne małe istotki, nasze dzieci są teraz coraz samodzielniejsze i bystrzejsze oraz na to, jak szybko podupada na zdrowiu wydawać by się mogło, że niezniszczalna mama czy tata.
Wszystko to rodzi refleksję nad przemijaniem, nad losem człowieka, nad sensem tego wszystkiego. Nierzadko wywołuje też lęk przed starością, przed kolejnymi zmianami, chorobami, zależnością i wszystkimi tymi aspektami, które utrudniają codzienne życie.
Jak sobie radzimy z lękiem przed starością?
Lęk przed starością przybiera różną formę:
- objawia się w uporczywych próbach odmłodzenia się, wybieranie coraz lepszych kosmetyków, drogich zabiegów medycyny estetycznej,
- w próbach ukrycia swojego wieku – co nierzadko przybiera karykaturalną formę,
- kompulsywnym trenowaniu, próbach byciu fit, zadręczaniu się zdrową dietą,
- hipochondrii – nadmiernym koncentrowaniu się na zdrowiu i lęku przed chorobami,
- zazdrości – o straconą przeszłość, o to, co można było a brakowało odwagi, a nawet zazdrości o młodość córki, o jej życie, uczucie, do którego trudno się przyznać.
Lęk przed starością może mieć również konstruktywną formę:
- może objawiać się w próbach pomaganiu innym, by skoncentrować myśli na odmiennych obszarach,
- w próbach zrobienia czegoś ważnego dla świata,
- celebrowania chwil z najbliższymi,
- i wielu innych.
Skąd ten lęk przed starością?
Lęk przed starością ma różne przyczyny. Jednym jest bunt przed mijającym czasem, drugim poczucie, że z wiekiem czas przyspiesza, zamiast zwalniać i dawać wytchnienie, mknie coraz szybciej. To rodzi frustrację i poczucie, że nie zdążymy ze wszystkim, co planowaliśmy, co było dla nas ważne. Zostajemy postawione pod presją, musimy wybierać, a to nie poprawia nam samopoczucia.
W konsekwencji zamiast koncentrować się na tym, co tu i teraz, wykorzystując każdą chwilę, martwimy się o coś, na co i tak nie mamy wpływu.
Dlatego najlepszą opcją, choć trudną w praktyce, jest zaakceptowanie swojego wieku i korzystanie z jego uroków. Po 50. to odpowiednia chwila, by pomyśleć o sobie, robić to wszystko, na co wcześniej brakowało czasu, czy pieniędzy. Nie poddawać się presji, nie wierzyć w stereotypy, zapomnieć o tym, czy wypada, czy nie…Żyć.