Jak cieszyć się życiem po 50?
Jak to jest, że jedni łapią życie i wszystko, co ono przynosi pełnymi garściami, a inni stoją w kącie i patrzą ze smutkiem? Może zazdroszczą, a może nie dowierzają? To na pewno jakaś podpucha, zaraz wszystko się wyjaśni. Komuś potknie się noga, ko inny przeprosi, że ośmielił się wychylić, na pewno wszystko wróci do normy i okaże się, że moja zapobiegawcza, asekurancka postawa jest lepsza. A co jeśli nie? Jeśli inni właśnie korzystają z życia, a ja ciągle głupio odpuszczam? Co jeżeli to, ja popełniam błąd, bo zamiast żyć naprawdę, nieustająco się waham? I w ten sposób niemal codziennie coś mnie omija? Przecież nie o to chodzi, by prześlizgnąć się przez życie, ale naprawdę poczuć każdy jego wymiar. Niestety to trudne, bo się boimy, wahamy… Jak cieszyć się życiem po 50?
Nie chce się ośmieszyć
Podstawowy problem z cieszeniem się życiem to ten, który zmusza nas do stania w miejscu, by się nie wychylać. Nie ryzykować i tym sposobem nie zbłaźnić przez przypadek. Wybieram bezpieczeństwo, szare stanowisko, z którego co prawda niewiele widać, ale jednocześnie też nie rzucam się w oczy.
Widzę wszystko z boku. Przypatruję się. Ale sama nie biorę w niczym ciekawym udziału. Prędzej czy później komuś powinie się noga (bo przecież na tym też polega życie), a ten fakt stanie się dla mnie argumentem, że naprawdę dobrze robiłam, nie wystawiając nosa z przyjemnej, choć nudnej kryjówki.
- Bo zachowywałam się poważnie.
- Postępowałam stosownie do wieku.
- Byłam spokojna, opanowana, zawsze idealnie grzeczna, a tego się właśnie ode mnie oczekuje.
Bez ryzyka
Niestety wybierając takie asekurancie podejściu, po ludzku i najzwyczajniej w świecie oszukujemy się. Brakuje nam refleksji, że osoby żyjące pełną piersią co prawda czasami się mylą, upadają, niekiedy cierpią, ale…w życiu nie zamieniłyby swojego życia na jałowe obserwowanie rzeczywistości zza bezpiecznej szyby. Nasza postawa wyczekująca jest dla nich całkowicie niezrozumiała.
Bo co o za życie, teoretycznie wygodne, bezpieczne, miłe, ale bez wyrazu?
Bo lepiej spróbować
Bo lepiej spróbować i żałować niż całe życie bać się działać, a u kresu dni pluć sobie w brodę, że tyle fantastycznych okazji minęła nam pod nosem.
Podobno receptą na sukces jest:
- próbowanie ciągle czegoś nowego,
- porzucenie wizji bycia „idealną dojrzałą kobietą”,
- zrezygnowanie z pokusy pomagania wszystkim i za wszelką cenę,
- myślenie o sobie,
- docenienie innych,
- jedzenie mądrze,
- podróżowanie,
- znalezienie pasji,
- pozwolenie sobie na błędy.
Poza tym:
- nie wiń się, przebacz sobie to, co się nie udało,
- odkryj na nowo małe rzeczy, życie składa się właśnie z nich,
- wypróbuj moc afirmacji – mów sobie codziennie, że się lubisz i zasługujesz na piękne życie. Choć możesz czuć się dziwnie, to wiedz, że to działa,
- zamiast skupiać się na tym, jak żyją inni, żyj sama tak, żeby wstyd było opowiadać, a miło wspominać. Niech twoje wspomnienia ogrzeją Cię w ostatnich latach życia, gdy zdrowie już na niewiele będzie pozwalać. Wtedy właśnie docenisz najbardziej to, że miałaś odwagę żyć naprawdę.