Jak się nie wtrącać?
Wtrącanie to grzech ciężki. Ma na sumieniu niejeden związek. Systematyczne komentowanie, „w dobrej
wierze” radzenie, czy nawet wprost krytykowanie przynosi opłakane skutki. Mimo to ciężko sobie tego odmówić. Bo uwielbiamy się wtrącać, nawet jeśli nie umiemy się do tego przyznać same przed sobą. Kto? My kobiety, my matki. Dlatego musimy mocno się pilnować i swoje napracować, żeby tego nie robić. Jak się nie wtrącać?
Dobrymi chęciami…
Nie wystarczą dobre chęci. One niczego nie usprawiedliwiają. Bo jeśli czynisz krzywdę i mieszasz w czyimś życiu, to nie ma znaczenia, że chcesz dobrze. Jak to w tym powiedzeniu – dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
Dlatego naprawdę nie ma znaczenia, czy wtrącasz się, bo:
- wiesz lepiej,
- już to przechodziłaś,
- chcesz uchronić swoje dzieci przed wielkimi błędami,
- nie możesz patrzeć, jak „dzieci marnują sobie życie”,
- pragniesz tylko pomóc,
- nikt tobie nie pomógł, a Ty chcesz bardzo pomóc….
- Itd.
Nikt Cię nie pytał
Nie ma znaczenia, jak mądrą jesteś osobą i jak wiele przeszłaś. Dopóki dzieci funkcjonują, radzą sobie, nie dzieje się im krzywda (w sensie nie ma zagrożenia życia – ale realnego, nie wydumanego) – to się nie wtrącaj. Daj dzieciom żyć po swojemu.
Pozwól im decydować za siebie. Nawet jeśli popełnią błędy. To będą ich błędy. To one poniosą ich konsekwencje. Nauczą sobie z nimi radzić. Wyciągną wnioski. Mają do tego prawo. Dopóki nikt Cię nie pyta o zdanie, nie wtrącaj się. Uśmiechaj się. Chwal, a gdy nie masz nic miłego do powiedzenia, milcz.
Jak się nie wtrącać? Dać żyć
Życie jest wystarczająco skomplikowane, dlatego nie komplikujmy go naszym dzieciom. One wiedzą, że nie są doskonałe. Mają świadomość, że popełniają błędy. Nawet jeśli ich od razu nie widzą, prędzej czy później przekonają się, bo życie je nauczy. Od rodziców oczekują wsparcia, a nie klasycznego „a nie mówiłam”. Taka postawa wszechwiedzącego rodzica prowadzi co najwyżej do gniewu i wyizolowania się.
Pod jednym zastrzeżeniem
Zasada nie wtrącaj się jest zawsze zasadna. Jednak pod pewnym warunkiem.
Nie wtrącaj się, jeśli żyjecie „osobno”. To te spostrzeżenie, które wszystko zmienia. Jeśli bowiem dzielicie życie bardziej niż przeciętna rodzina, nie wtrącać się może być trudno.
Na przykład jeśli babcia jest pełnoetatową opiekunką dla dziecka, trudno żeby nie wyrażała swojego zdania czy nie wychowywała wnuka. Tak po prostu się nie da. Przebywając z dzieckiem dzień w dzień przez 8-10 godzin, siłą rzeczy będzie się „wtrącała” i będzie dziecko wychowywała.
Jeśli mieszkacie pod jednym dachem, dzielicie podwórko, również może być trudno się „nie wtrącać”. Dla wielu młodych bowiem oznacza to, że rodzice powinny przejść w cień i dać dzieciom decydować.
Niestety to nie takie proste.
Każdy, niezależnie od wieku, chce się czuć swobodnie w swoim domu. I prośba o niewtrącanie jest po prostu zbyt duża, żeby można było ją spełnić w 100%. Oczywiście można gryźć się po języku, pewnych rzeczy nie widzieć, niektóre robić dla świętego spokoju, ale nie da się uniknąć w pełni „wtrącania”. Bo tam, gdzie znaczące sprawy są wspólne, tam wtrącanie się jest naturalne.
Dlatego najzdrowszy jest układ, gdy dorosłe dzieci mieszkają na swoim. Choćby w niewielkim mieszkaniu, ale jednak same. To najlepsza opcja dla obu stron. Wtedy dużo łatwiej się nie wtrącać. I doskonale, gdy babcia nie jest opiekunką, ale babcią od kochania i pomocy od czasu do czasu. Tak jest idealnie, ale w praktyce bywa różnie. I wtedy trzeba stalowych nerwów i morza cierpliwości, a do tego jeszcze więcej mądrości…
Jak się nie wtrącać?
- Zrozumieć, że wtrącanie może zabić nawet najlepsze małżeństwo. Naprawdę. Zwłaszcza jeśli syn
lub córka biorą stronę rodziców zamiast partnerki/partnera. Gdy uświadomimy sobie, że możemy
doprowadzić do rozpadu małżeństwa, być może kilka razy się zastanowimy, czy warto się
odezwać. - Skupić się na sobie. Żyć swoim życiem. Robić to, co zawsze się chciało, ale brakowało czasu.
- Odnowić dawne znajomości, znaleźć nowe.
- Znaleźć sposób na relaks. I codziennie się relaksować.
- Uregulować hormony.
- Zdrowo się odżywiać.
- Wysypiać się.
- Traktować dzieci tak, jak same chciałybyśmy być traktowane.
- Nie robić problemów. Zakładać dobre intencje. Gdy coś dzieje się źle, nie obrażać się. Dać bliskim prawo do zmęczenia, głupot, itd.
- Nie pielęgnować w sobie złości.
- Brać to, co dobre. Resztę odrzucać.
- Nie wymagać od siebie i od dzieci bycia idealną osobą.
To ważne, żeby się nie wtrącać. Im szybciej nauczymy się tego, tym lepiej. Wtrącanie bowiem paradoksalnie przynosi najczęściej odwrotny skutek do zamierzonego. Zamiast nieść pomoc i zbliżać ludzi, oddala od siebie. Sprawia, że młodzi i tak robią po swojemu. Dla zasady nie słuchają, choć…często w innej sytuacji przyjęliby rady z wdzięcznością.