Zwariowała po 50? Nie. Zaczęła żyć świadomie i z premedytacją
Nastawiona na szczęście. Zdeterminowana, by wycisnąć z życia wszystkie soki. Pewna siebie. W końcu mówiąca to, co myśli i broniąca swoich granic. Zakochana w wartościowych relacjach. Nieobawiająca się zabiegać o to, co ważne. Stawiająca zawsze kropkę nad i. Bez strachu, co kto pomyśli. Bo w sumie to już mało istotne. W końcu zrozumiała, że to najgłupsza rzecz pod słońcem ciągle się skupiać na tym, czego chcą od niej inni. Ważniejsze jest o to, czego chce ona sama. Bo gdy zadba o siebie, tak prawdziwie, będzie mogła nieść naprawdę dobrą wartość światu. Szczęśliwa jest sympatyczniejsza, pomocna i w końcu wolna. Choć mówią, że ona zwariowała, to prawda jest inna – ona w końcu zaczęła żyć świadomie i z pełną premedytacją chwytać każdą chwilę.
Czy zwariowałaś po 50?
Czas na krótki test. Czy zwariowałaś:
- Czy umiesz powiedzieć “nie” dorosłym dzieciom?
- Zgodnie z planem wyjechałaś zamiast nieoczekiwanie zostać w domu i pilnować wnuków?
- Wydajesz pieniądze na szałową sukienkę zamiast na drogi prezent dla wnuczki? Dla siebie coś szałowego, a dla małej – coś fajnego, ale niekoniecznie rujnującego?
- Każdego dnia robisz coś nowego, czego nie próbowałaś nigdy wcześniej?
- Zdecydowałaś się na coś, na co nigdy nie miałaś odwagi?
- Całkiem zmieniłaś swój wygląd?
- Zupełnie odmieniłaś swoje życie?
- Jesteś bezczelnie szczęśliwa i szalenie pewna siebie?
- A może zakochałaś się?
Według świata – zwariowałaś.
Zwariowane pięćdziesiątki
Gdy w końcu budzisz się z letargu, w którym trwałaś przez lata, świat Cię nie poznaje. Bliscy przecierają oczy ze zdumienia. Niektórzy, zwłaszcza ci, którzy czerpali największe korzyści z Twojego dawnego “ja” będą robić wszystko, żeby Cię zatrzymać. Ocucić, otrzeźwić, czyli zawrócić z drogi rewolucji, na którą wkroczyłaś. Będą Ci mówić, że tak nie można, żebyś się nie wygłupiała, to nie czas i nie miejsce. Nie jesteś już taka młoda. Rodzina Cię potrzebuje, nie zostawiaj ich.
Tak, ton będzie taki. Melodramatyczny. Jakbyś wyjeżdżała na zawsze, czy porzucała małe dzieci. Ty tymczasem po prostu zdecydowałaś się żyć inaczej, świadomiej, szczęśliwiej. Więcej dbać o siebie, co innym się zdecydowanie nie podoba.
Co możesz zrobić?
Zapewnij bliskich, że są dla Ciebie ważni. Okaż wsparcie. Nie tłumacz się. Nie robisz nic złego, po prostu żyj.
Banalna prawda jest taka, że masz jedno życie. I to od Ciebie zależy, jak je przeżyjesz. 50 lat to najwyższy czas, żeby się przebudzić i żyć świadomie. To nie egoizm, to samoobrona – przed zgorzknieniem, wypaleniem…depresją. To walka o siebie.
Mogą mówić, że zwariowałaś. Niech gadają.
Dokładnie tak!
Popieram ale ważne aby we wszystkimi zachować umiar, wtedy jest smak.
Za parę lat ,też taka będę. Już się mentalnie szykuje i robię sobie grunt
I ja też.
I wcale nie jestem ani rozwiązła, ani egoistka. Poprostu stawiam na siebie
Coś w tym jest. Może nie aż taki hurra optymizm i entuzjazm, ale mniej więcej tak odbieram swoje 50 plus. Chociaż przed 50 też tak można.
Super to ja się podpisuje grubym drukiemi tak trzymać
Nie warto czekać, ale zdecydowanie warto żyć z premedytacją
Święte słowa. Ja dopiero tuż przed 50 zaczęłam mówić to co myślę i mieć w głębokim poważaniu co kto o mnie myśli.