Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu?
Istnieje takie powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Im dalej, tym lepiej. Im rodzina mniej wie, tym lepiej się żyje. Nie ma zazdrości, kwasów. Jest spokój. Kurtuazyjna wizyta raz na jakiś czas i rozmowa o pogodzie. Żadne zacieśnianie więzów, zero zależności i wchodzenie w relację tak, że jedno od drugiego zależy. Lepiej tego nie robić. Jednak czy rzeczywiście? Skąd się biorą rodziny, które żyją pod jednym dachem, nie kloca się, prowadzą wieloletnie rodzinne biznesy, dogadują się, lubią spędzać ze sobą czas, nie dlatego, że w ten sposób coś wymiernego zyskują, ale dlatego, że naprawdę sprawia im to przyjemność? Odwiedzają się nie z poczucia obowiązków, ale dlatego, że to dla nich naturalne?
Nigdy nie jest idealnie
Rodziny, które się prawdziwie lubią wiedzą, że w życiu nigdy nie jest idealnie. Trzymamy się razem nie tylko wtedy, kiedy jest dobrze i bezproblemowo, ale również wtedy, kiedy nadchodzą czarne chmury. Gdy dzieje się źle, wszyscy nie uciekają w popłochu, przeciwnie, wspieramy się. Bierzemy razem odpowiedzialność i szukamy rozwiązań. Tak jest w rodzinach, które mogą na sobie polegać.
A jak w pozostałych? Niestety wykorzystywanie, jeżdżenie po kimś jak po łysej kobyle, póki czas i możliwości. Gdy natomiast coś dzieje się źle, to nie ma nikogo. Nieszczęśnik zostaje sam. I mimo odpowiedzialności zbiorowej, to dowiaduje się, że to jego wina, bo coś zrobił nie tak. Nie uzyskuje wsparcia, ale musi jeszcze mierzyć się ze złością i frustracjami innych członków rodziny wylewanymi na niego.
Uczciwość, gra w otwarte karty
W zgranych rodzinach ludzie są ze sobą uczciwi, potrafią ze sobą rozmawiać. Kłócą się nie po to, by coś komuś udowadniać i poczuć się sami ze sobą lepiej, ale po to, by dojść do porozumienia. Dzięki temu konflikty ich zbliżają do siebie, a nie oddalają.
Mają w sobie wystarczająco dużo wrażliwości i empatii. Nie są skłonni do pastwienia się nad słabszymi. Nie wykorzystują każdej okazji by się wybielić, wywyższyć. Patrzą na rodzinę jak na naczynia połączone, w których czarne owce (tak zwane) są nośnikami informacji odnośnie tego, co w rodzinie kuleje, nie są wyrzutkami, których najłatwiej obarczyć winą za wszystko.
W mądrych rodzinach patrzy się szerzej. Spogląda się na rzeczywistość z każdej strony, milczy, gdy trzeba milczeć i szuka rozwiązań, a nie piętrzy się problemy. W myśl zasady, że gdzie dwóch mądrych, to lepiej razem zgubić niż znaleźć z głupim. Jak to w życiu.
Mądrość, inteligencja emocjonalna i gotowość do ciągłej pracy nad sobą i nad relacją – zawsze się sprawdzają.
Podobne życiowe poziomy
Co jeszcze wpływa na szczęście w rodzinach? Okazuje się, że podobne życiowe standardy i podobne sukcesy zawodowe. Jeśli wszyscy żyją miej więcej na tym samym poziomie, łatwiej się dogadać. Gdy ktoś jest wyraźnie bardziej zamożny i jeszcze w płytki sposób to okazuje, to problemy gotowe.
Niestety jesteśmy tylko ludźmi, bywamy zazdrośni, mamy poczucie niesprawiedliwości. Gdy do tego dochodzi brak szacunku, traktowanie z góry i ignorowanie, to mamy problemy gotowe.
Tajemnica szczęśliwej rodziny
Biznesy rodzinne podobnie jak biznesy zakładane przez przyjaciół są trudne. Łatwo niestety tym prostym krokiem poróżnić się na lata. Podobnie wspólne mieszkanie – można latami żyć w zgodzie w osobnych domach i wystarczy razem zamieszkać, by skutecznie się znielubić. To tak jak pożyczyć rodzinie pieniądze. Wszędzie, gdzie wchodzi w grę zależność, tam rodzi się problem. Stąd dobrze mieć tego świadomość i gdy tylko jest taka możliwość, przemyśleć dany krok wielokrotnie.
Jest jednak coś, co zwiększa szansę na prawdziwie dobre relacje rodzinne:
- szczerość,
- szacunek,
- empatia,
- inteligencja emocjonalna,
- pewność siebie,
- przepracowanie problemów z dzieciństwa,
- mądre podejście rodziców, brak problemów z wyróżnianiem, faworyzowaniem dzieci,
- sprawiedliwość.
Jak trudno to wszystko osiągnąć, wie chyba każdy budujący rodzinę.