Kiedy chce mi się płakać, nie płaczę…a czasami płaczę, choć nie chcę
Jak to jest, że łzy nie pojawiają się wtedy, kiedy wydają się to oczywiste? Zamiast nich jest uścisk w gardle i niemożność wypowiedzenia słowa. Przerażenie, które odbiera jasność myślenia… Jak to jest, że łzy płyną obficie wtedy, kiedy robimy wszystko, żeby nad sobą zapanować? Zdarza się, że kiedy chce mi się płakać, nie płaczę, a czasami płaczę, choć nie chcę…Też tak masz?
O łzach, które nie chcą popłynąć
Niektórzy chwalą się tym, że nigdy nie płaczą. Jednak czy ich duma jest uzasadniona? Czy jest się czym chwalić? A może wprost przeciwnie?
Można się tak zblokować, że łzy nie popłyną. Będziemy pewne siebie, twarde niczym kamień. Czy to jednak oznacza, że świat nas nie będzie dotykał? Że staniemy się odporne na wszystko? Pewne siebie i pozbawione wszelkich słabych, czułych miejsc?
Pozornie tak… Możemy mieć wrażenie, że mamy pełną kontrolę. Tylko dość szybko się zdziwimy, jak naiwne było nasze myślenie.
Najpewniej emocje, których nie dajemy sobie prawa odczuwać, nie zginą. One po prostu się skumulują i…dadzą o sobie znać:
- zmęczeniem,
- nieuzasadnionym rozdrażnieniem,
- bólem somatycznym,
- myślami depresyjnymi,
- a nawet chorobami.
Histeryczka
Wiele kobiet w dzieciństwie, gdy były jeszcze małymi dziewczynkami słyszały, że nie czują tego, co czują, że
przesadzają, że to nie tak, jak mówią, że to nie jest prawda. Zaprzeczano ich słowom. Poza tym nie pozwalano im robić to, co czują.
Jako dzieci miałyśmy się nie złościć, nie krzyczeć, ale również nie płakać. Gdy tylko płakałyśmy i przez łzy próbowałyśmy walczyć o swoje, słyszałyśmy jakie to jesteśmy beznadziejne, niezrównoważone, że jesteśmy histeryczki.
Doświadczenia życiowe całkowicie nas rozchwiały. Namieszały nam w głowie w tak znaczący sposób, że straciłyśmy do siebie zaufanie.
Dzisiaj sądzimy nierzadko (całkiem podświadomie), że nie mamy prawa wyrażać swoich uczuć, że łzy to powód do wstydu, że złość nie jest dla kobiet. Sądzimy, że należy być spokojną i zrównoważoną, bo tylko to jest objawem profesjonalizmu. Niczym kamień. Posąg, a nie człowiek.
Rozchwianie emocjonalne
Być może właśnie z tytułu tego pomieszania, emocjonalnego zawirowania, które towarzyszy nam od najmłodszych lat bierze się nieufność do swoich sądów? Same przestałyśmy sobie ufać. Nie dowierzamy osobistemu odbiorowi. Poszukujemy potwierdzenia u innych. Ktoś kiedyś sprawił, że przestałyśmy same sobie wierzyć…i tak nam zostało. Stąd często nie wiemy, co dokładnie mamy myśleć.
Dzisiaj bywamy totalnie nieracjonalne w swoich zachowaniach.
Zamiast na bieżąco reagować, kumulujemy w sobie emocje, które później wypływają z nas niczym wezbrana i wzburzona rzeka.
Płaczemy, kiedy nie chcemy. I nie płaczemy, gdy smutek ogarnia nasze ciało.
Potrzebujemy powrotu do korzeni i pracy z własnymi emocjami.
Musimy zrozumieć, co właściwie czujemy i jak możemy to wyrażać.
Tylko nam się wydaje, że jesteśmy racjonalne. Jako ludzie jesteśmy przede wszystkim emocjonalni. I to uczucia, w tym smutek, złość, łzy sprawiają, że jesteśmy autentyczni i prawdziwi. Wyrażanie uczuć pomaga nam w dbaniu o siebie i swoje granice. Stąd tak ważne jest, żeby uporządkować ten obszar naszego życia. Już
teraz. Nie później.