Gdzie ludzie na kupie tam wrzód na d…
„Zaproponowaliśmy im, żeby zamieszkali z nami. Mamy duży dom. Dałoby się to tak zorganizować, żeby były dwa niezależne wejścia. Do tego docelowo zorganizowalibyśmy dwie kuchnie, oczywiście dwie łazienki. Synowa stanowczo odmówiła. Stwierdziła, że za bardzo nas lubi, żeby zamieszkać razem z nami. Trochę mi przykro, ale rozumiem, do czego zmierza”. Krysia
Najlepiej oddzielnie
Rada jest prosta. Jeśli istnieje taka możliwość, mieszkać oddzielnie. Mieszkanie razem nigdy się nie sprawdza. Można się kochać, a nawet lubić, ale jednak młodzi najlepiej jeśli będą od początku budować
razem swoją codzienność: to najczęściej powtarzana opinia.
Po prostu najlepiej jeśli mama pewnych rzeczy nie widzi, a tata nie musi się wtrącać, bo nie ma ku temu wiele okazji. Niech młodzi się kłócą, zaraz godzą…. z dala od zatroskanych spojrzeń. To prosta recepta.
Nigdy nie będą u siebie
Jeśli młoda para wprowadza się do rodziców, nigdy nie jest u siebie. Oczywiście w szczególnej sytuacji
jest osoba, która dołączyła do rodziny. Ona naprawdę nie jest u siebie. Jednak nawet ten małżonek, który
mieszkał w danym domu, nie może czuć się pewnie. Musi się podporządkować, a młodość tego nie chce,
co do zasady jest buntownicza, bo taka musi być. Młodzi ludzie lubią podejmować własne decyzje i żyć
po swojemu. Gdy mama i tata towarzyszą im na każdym kroku, nie jest to niestety proste, a często jest wprost niemożliwe.
Inwestycje
Mieszkając u kogoś, nawet jeśli są to najbliżsi, trzeba liczyć się z kosztami. Jest przecież czas na remont,
urządzanie, dostosowywanie przestrzeni do własnych potrzeb. Inwestuje się pieniądze, żeby było przytulniej, lepiej. Również dlatego, że człowiek jest wdzięczny, chce jakoś spłacić „niewypowiedziany dług”. Problem zaczyna się wtedy, gdy dochodzi do kłótni – a dochodzi właściwie zawsze. Wtedy nierzadko pojawia się myśl o przeprowadzce. Nie ma jednak jak zabrać pomalowanych ścian, wyłożonych kafelek, wymienionych drzwi i naprawionych schodów. Niby się robiło dla siebie, a okazuje się, że niekoniecznie….bo to wszystko nie nasze.
Jest cel, znajdą się pieniądze
Oczywiście należy patrzeć realnie. Żeby zamieszkać samodzielnie, trzeba mieć środki. A to główny problem, będący podstawowym argumentem za „zamieszkajmy razem”. Nawet jeśli nie brakuje wizjonerów, twierdzących, że da się dom do zamieszkania wybudować za 200 tysięcy, to lepiej przestać słuchać bajek i patrzeć realnie na rzeczywistość. Wszystko kosztuje, a zanim człowiek wbije łopatę i rozpocznie budowę, to czekają go koszty w wysokości dziesiątek tysięcy. Na budowę trzeba mieć pieniądze, na wkład własny w mieszkanie również. Warto realnie ocenić rzeczywistość i podjąć dobre decyzje.
Kwestia rodzeństwa
Pozostając w domu rodzinnym, trzeba wziąć pod uwagę też inny aspekt. Chociażby kwestię rodzeństwa,
które przyjeżdżając do mamy i taty, ma prawo czuć się swobodnie. Osoby budujące nową rodzinę nie na
„swoim gruncie” ,już niekoniecznie będą odnajdywać się w tym układzie. Nie wspominając o długoletnim
mieszkaniu razem i ewentualnym późniejszym dziedziczeniu, w sytuacji gdy ktoś z rodzicami mieszka i
inwestuje w dom, a pozostali członkowie rodziny mieszkają gdzie indziej. To prozaiczne i brutalne
kwestie, jednak życie pokazuje, że ważne. Pięć lat zamienia się często w dwadzieścia, nie wiedzieć kiedy
życie mija, rodzice się starzeją…a dom to wieczna skarbonka. Osoba wprowadzająca się do domu
rodzinnego powinna patrzeć długofalowo. Nawet jeśli stworzy dobudówkę do domu, to będzie ona
należała do rodziców i w całości będzie wchodziła do spadku. Tym samym będzie należała się także dla
rodzeństwa. Jeśli mieszka się u rodziców i remontuje wspólny dom, to de facto demontuje się dom
rodziców. Chyba, że prawnie zostanie to rozwiązane inaczej….
Ciasny, ale własny
Nie bez powodu istnieje powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Żadne spółki i
żadne piękne zapewnienia nie powinny być brane na poważnie. Wiele rzeczy brzmi w teorii bowiem
doskonale, ale w praktyce dorosłe osoby mają swoje przyzwyczajenia, wady i niekiedy trudny charakter.
Mieszkanie razem, wielopokoleniowo nie jest takie proste! Lepiej spotykać się rzadziej, ale w miłej
atmosferze niż mieszkać razem i dzielić życie w 100%. To niestety w 9 na 10 przypadków po prostu nie
wychodzi.
Ciasne, ale własne. Skromniej, ale na swoim…To się sprawdza. Życie jest wystarczająco trudne, nie warto dokładać sobie dodatkowych problemów. Prawda?