Życie rodzinne

Dzieci się obraziły, bo nie chcę być pełnoetatową opiekunką

Dzieci to radość, ale również obowiązki. I gdy na świat przychodzi mały rozkoszny bobasek, bardzo szybko okazuje się, że opieka nad nim wymaga mnóstwo cierpliwości, energii i zaangażowania. Dla jednej, czy dwóch osób może być to za dużo. Nie bez przyczyny mówi się, że aby wychować jedno dziecko, potrzeba całej wioski. Dlatego szuka się pomocy. I w naturalny sposób pada na dziadków. Jedni możliwość pomocy traktują jako wielką radość, inni wprost mówią, że nie mają na nią czasu. Każdy ma prawo do swojej decyzji. Problem pojawia się wtedy, gdy brakuje komunikacji. Kłopot pod tytułem „dzieci się obraziły, bo nie chcę być pełnoetatową opiekunką” nie jest aż taki rzadki, jak może się wydawać.

Dzieci się obraziły, bo nie chcę być pełnoetatową opiekunką

Opieka okazjonalna czy pełnowymiarowa?

Czym innym jest opieka okazjonalna, a czym innym pełnowymiarowa. O ile tej pierwszej zazwyczaj rzadko się odmawia, o tyle na tą drugą nie wszyscy są gotowi. I w sumie mają do tego prawo.

Bo pomóc w nagłej sytuacji, gdy dziecko chore, przedszkole zamknięte albo rodzice chcą wyjść razem sami – to dla wielu wydaje się naturalne (choć nie zawsze). Wymaganie jednak większego zaangażowania może spotkać się z oporem.

Babcia na pełen etat

Opieka nad dzieckiem, gdy rodzice są w pracy może być zbyt wielkim wyzwaniem. Spędzanie każdego dnia po około 8-10 godzin z wnukiem to sporo. Trudno wtedy być babcią, bo rola, czy nam się to podoba, czy nie, zmienia się. Jako babcie zmieniamy się w opiekunki, które siłą rzeczy muszą wychowywać dziecko. A na to już nie wszyscy chcą się godzić.

Babcie często chcą po prostu pozostać babciami. Być od rozpieszczania, opowiadania bajek, być łączniczkami przeszłości z przyszłością. Wiele kobiet broni się przed dyscyplinowaniem i pilnowaniem dziecka w pełnym wymiarze godzin. Czym innym jest bowiem pobyt na wakacjach czy podczas ferii, a czym innym codzienna opieka nad niemowlakiem czy roczniakiem do momentu, gdy dziecko wyrośnie tak mocno, że będzie
mogło uczęszczać do przedszkola.

Problemem jest brak czasu, zrozumiała chęć odpoczynku (w końcu babcia dzieci już wychowała). Niektóre babcie mają również problemy zdrowotne i zwyczajnie zamiast ganiania za kilkulatkiem marzą tylko o świętym spokoju.

Masz prawo do własnej decyzji

Warto sobie uświadomić, że jako rodzice dorosłych dzieci mamy prawo wymagać od dorosłych ludzi samodzielności. Decydując się na dziecko, nasze córki i nasi synowie muszą mieć świadomość odpowiedzialności za tym się kryjącej.

Z drugiej strony warto wykazać się również zrozumieniem. Dopóki nie stajemy się rodzicami, mamy zazwyczaj mgliste pojęcie dotyczące tego, jak to naprawdę wygląda.

Możemy sądzić, że damy radę, a rzeczywistość nas zaskoczy, urodzi się chorowite dziecko, bardzo wymagające, sami nie będziemy mieli tyle cierpliwości. Małżeństwo będzie przeżywało naturalny na ten czas kryzys. Bywa różnie. I warto by dziadkowie umieli wrócić do czasów, kiedy sami byli młodymi rodzicami. Dobrze, gdy sobie przypomną, co wtedy czuli i z jakimi wyzwaniami się mierzyli. Czego wtedy oczekiwali, jaka pomoc była
dla nich najlepsza.

Warto mniej oceniać, więcej rozumieć. To pomaga. Liczy się bowiem nie tylko konkretna pomoc w postaci opieki nad dziećmi, ale również wsparcie psychiczne. Pokazanie, że rozumiemy dorosłe dzieci i jesteśmy dla nich oparciem. Wsparcie tego typu jest często dużo cenniejsze niż jakiekolwiek inne.

Potrzeba rozmów

Potrzeba bowiem zrozumienia. Rozmowy, szczere, w atmosferze bliskości pozwalają zbudować relacje na nowo, często silniejsze i trwalsze niż kiedykolwiek.

Nie da się ukryć, że nowe życie to nowa energia. Wnuk, który się rodzi wiele zmienia. Pozwala na nowo ustalić relacje i stosunki w rodzinie. Po obu stronach potrzeba otwartości, zrozumienia i gotowości do uczenia się. Nauka dotyczyć powinna nie tylko młodych, ale również starszych.

W zakresie opieki nad dziećmi ciągle wiele się zmienia. Inne są wymagania, wskazówki. Są nowe wyniki badań naukowców. Bardzo szybko rozwija się psychologia. To wszystko sprawia, że opieka nad dziećmi wygląda nieco inaczej dzisiaj niż kiedyś. I babcia może nie tylko służyć radą, gdy jest oto proszona, może także nauczyć się wiele nowego.

Warto zrozumieć, że rodzice mogą być wrażliwi na wszelkie formy wtrącania się i poddawania w wątpliwość ich kompetencji. Już prosta nieprzemyślana uwaga może być czynnikiem zapalnym. Zwłaszcza jeśli relacja nie należy do najłatwiejszych.

Czy muszę być opiekunką na pełen etat?

Najwięcej problemów wynika z nieumiejętności rozmów, z braku asertywności i empatii. Wszystko można bowiem powiedzieć na wiele sposobów. Warto by komunikować się szczerze, ale też z empatią i zrozumieniem.

Jeśli babcia nie chce opiekować się w pełnym wymiarze czasowym wnukiem, warto, żeby o tym powiedziała. Są inne rozwiązania – żłobki, opiekunka. Babcia może zobowiązać się (jeśli chce), do szybszego odbierania dziecka z placówki. Może być pomocą w sytuacjach awaryjnych. Gdy nie pracuje zawodowo, ma wiele możliwości. Gdy jednak spędza w pracy 8 godzin dziennie, jej mobilność i dostępność jest z oczywistych powodów mniejsza.

Dzieci mogą poprosić o pomoc. Muszą jednak się liczyć z tym, że pomoc w dużym wymiarze godzinowym i bardzo absorbująca w formie zostanie im odmówiona. Obrażenie się dzieci w takim wypadku to forma agresji, to sposób manipulacji. Nie warto się temu poddawać. Dzieci, które słyszą, że nie mogą liczyć na to, że babcia będzie nianią na cały etat mają prawo czuć żal, a nawet złość. Emocje nie wybierają. Po prostu się pojawiają.

Jednak jako osoby dorosłe powinni umieć poradzić sobie z nimi i nie obarczać nimi rodziców. Szantażowanie fochem to coś, czemu nie należy się poddawać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *