Czy przez Twoje gardło przejdzie “wypier…”?
Znane są słowa Helen Mirren: “Teraz w wieku 70 lat, gdybym mogła dać sobie młodszej pewną radę, to brzmiałaby tak: używaj zwrotu „pierdol się” znacznie częściej.” Dosadnie? No tak. Prawdziwie? Chyba też.
Trudne? A jakże. Przez lata nauczyłyśmy się tkwić w ciasnym gorsecie społecznych powinności. Uważamy, że nie można się tak zachowywać. Trzeba być grzeczną, kulturalną i takie tam. I w sumie to się zgadza. Bo kultura nade wszystko.
Tylko ta nasza uprzejmość nie powinna nas ograniczać. Nie może być kulą u nogi.
Problem bowiem w tym, że nasza nadmierna grzeczność i uprzejmość to zaproszenie, żeby inni jeździli po nas jak po łysej kobyle. Nie mając litości, ani umiaru. Ludzie niestety tacy są, wykorzystują tych, którzy sobie na to pozwalają. Dlatego tak ważna jest stanowcza ekspresja wychodząca z naszej głębi. Tylko czy pozwalamy sobie na nią? Czy mamy odwagę?
Dlaczego to tak ważne?
“Wypierdal…” to stanowcza wersja “opuść proszę kochaniutka to miejsce, teraz”. Nie jest łatwo wybrać właśnie to słowo. Zwłaszcza jeśli nauczono nas milczeć i dzielnie znosić przeciwności losu.
Niestety nasza bierność to pozostawienie się na pastwę czyjejś dobrej czy złej woli. Jesteśmy jak zwierzyna w potrzasku. Bez granic inni mogą nas kąsać i atakować, a my niewiele mamy do powiedzenia. Życie niestety jest brutalne. I pokazuje, że inni nas będą traktować tak, jak sobie na to pozwolimy.
Dlatego tak ważne jest, by czasami się wydrzeć jak lwica. Ryknąć i huknąć.
Jeśli nie nauczysz się walczyć o swoje, inni Cię zjedzą. Po prostu. Uległe i posłuszne kobiety nie są szczęśliwe. Nigdy.
Bycie za miłą nie popłaca
Zamiast być miłą, bądź stanowczą. Asertywną. Gdy się da, także uprzejmą, od tego tego trzeba zacząć. Jednak czasami to za mało.
Niestety cham nie rozumie przyjemnych komunikatów, do niego trzeba dosadnie, tak, żeby mu w pięty poszło. Inaczej nie trafi. Musisz po prostu sprawić, żeby jemu opadła kopara i oczy wyszły na wierzch.
W życiu są takie momenty, że trzeba o siebie zawalczyć. To czas, by huknąć i ryknąć. Bez obaw. Z silnym przekonaniem, że tak trzeba.
Zmiana zaczyna się od małych kroków. Pierwszym z nich jest brak pozwolenia, by inni lekceważyli Ciebie i Twoje granice.